Kliknij tutaj --> 🔮 łyżka dziegciu w beczce miodu
łyżka dziegciu w beczce miodu. https://lnkd.in/ewdbgGz. Prywatyzacja emerytur – kto zyskuje, a kto na niej traci – Magazyn WP
dziegieć ( język polski) [ edytuj] (1.1) ciemno brunatna, gęsta ciecz otrzymywana w procesie suchej destylacji drewna o intensywnym zapachu, mająca właściwości grzybobójcze i antyseptyczne, dawniej używana także do impregnacji płótna i skóry, uszczelniania beczek, itp.; zob. też dziegieć w Wikipedii.
Produkcja przemysłowa wzrosła w październiku o 1,6% r/r zgodnie z konsensusem rynkowym. W rezultacie po raz pierwszy od stycznia 2023 roku zaobserwowaliśmy znak dodatni w rocznej dynamice produkcji, co jest spójne z prognozami wskazującymi na znaczne ożywienie polskiej gospodarki w czwartym kwartale. W tej beczce miodu znajduje się jednak łyżka dziegciu, bowiem poprawę koniunktury
Łyżka dziegciu w beczce miodu 2023-11-06. European Hockey Games U16 w Nowym Targu 2023-11-06. PALH: Grad bramek w dwóch spotkaniach 2023-11-06. Przed Turniejem o
aby jeść z diabłem zupę, trzeba mieć długą łyżkę • a łyżka na to: niemożliwe • daleko od łyżki do gęby • kiedy najbardziej smakuje, odkładaj łyżkę • łyżka do butów • łyżka dziegciu w beczce miodu • po świętym Bartłomieju z łyżki deszczu ceber błota • móc jeść łyżkami • odłożyć łyżkę
Soiree Rencontre Celibataire Aix En Provence. 11 maja 2020 Znacie to uczucie? Znużenie albo stres, a wtedy sięgacie po coś słodkiego… Dlaczego nie warto pocieszać się słodyczami i jak dla zdrowia zredukować cukier w diecie? Kilka prostych porad. Wokół cukru i słodyczy przez lata narosło wiele mitów. Obecnie wiemy już, że cukier wcale nie krzepi, a w nadmiarze może mocno zaszkodzić. Zarówno w kontekście cukrzycy, jak i próchnicy czy rozwijającej się w zastraszającym tempie zwłaszcza wśród młodzieży i dzieci otyłości. Zgubna pociecha Słodki smak jest pierwszym, który poznajemy w życiu i być może dlatego wydaje się nam taki naturalny – wpływa na nasze poczucie bezpieczeństwa i odczuwanie przyjemności. Ale jest to bardzo zgubne, ponieważ cukier uzależnia i powoduje, że łatwo stracić kontrolę. Zwłaszcza gdy za pomocą słodyczy rozładowujemy negatywne emocje, niepokoje i stres. Nagroda jest gdzie indziej Ale istnieje światełko w tunelu! Podobnie jak cukier, za pobudzenie ośrodka nagrody w mózgu odpowiada aktywność fizyczna, powodując wytwarzanie hormonu szczęścia, czyli serotoniny. Postawmy więc na domowy trening, skoki na skakance, chodzenie po schodach czy bieganie po lesie. A potem w kuchni i w codziennym życiu popracujmy nad wyeliminowaniem złych nawyków. Jak zredukować cukier? 5 prostych porad Nie wymagajmy od siebie zbyt dużo. Redukowanie słodyczy powinno następować stopniowo. Rezygnacja z dnia na dzień może spowodować odcięcie i gwałtowny spadek formy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Nie warto organizmu doprowadzać do takiego poziomu. Podobnie jest zresztą z uczuciem głodu. Jeśli przekroczymy granicę własnego rozsądku, nie tylko poczujemy się źle, ale także zwiększymy ryzyko sięgania właśnie po słodycze. Zaplanujmy maksymalnie 2-3 „słodkie dni” w tygodniu. Niech to będą wspólnie celebrowane momenty spotkań przy stole, rozmowy, zwolnienia tempa. Postawmy przy tym na zdrowe przekąski: domowe ciasta i desery fit, jogurty naturalne ze świeżymi owocami, domowe owsianki i granole z różnym rodzajem orzechów jako źródłem zdrowych tłuszczy. Nie kupujmy słodyczy na zapas i „na wszelki wypadek”! Nawadniajmy się i jedzmy produkty zawierające błonnik. Jeśli chodzi o wodę, norma nie zmienia się od lat: powinno to być około 1,5-2 litrów dziennie. Natomiast sam błonnik, jak wiadomo, na dłużej zapełni nam żołądek i nie będzie powodował gwałtownych skoków cukru we krwi, a wręcz obniży jego poziom. Dzięki temu zmniejszy się ochota na szybką słodką przekąskę, czyli aż za bardzo podręczny batonik. Do produktów zawierających duże ilości tego enzymu należą pełnoziarniste pieczywo, kasza i fasola, ziemniaki, ale także owoce: jabłka, gruszki i suszone śliwki oraz banany. Wysypiajmy się! Tylko tyle i aż tyle. Niedosypianie lub ogólne zachwianie równowagi w tej materii skutkuje nie tylko zmęczeniem, ale także większym apetytem na słodkie produkty. Przyprawiajmy! Dzięki temu nie tylko przyspieszymy przemianę materii i spalanie tłuszczu, ale także nasze potrawy i życie nabiorą smaku. Smacznego! Ewa Paciorek fot. Ovidiu Creanga, Pixabay
Tweet Share 0 Reddit +1 Pocket LinkedIn 0 Wielki Reset zmienia narrację? Czy ostatnie zapewnienia p. Gatesa, że pandemia już się kończy; złagodzenie narracji dr. Fauciego, który zaczyna Gatesowi przytakiwać, oraz zasadnicze odejście Wielkiej Brytanii od obostrzeń i przymusów pandemicznych są wstępem do końca pandemii? A jeśli tak, to czy zmieni to równocześnie całkowitą narrację Światowego Forum Gospodarczego z Davos? Po raz pierwszy od początku pandemii koronawirusa w mediach pojawiają się wątpliwości. Pękają fundamenty dwóch najważniejszych programów Klausa Schwaba i Davos: zmian klimatycznych, oraz wirusa Covid. Bill Gates podróżuje po świecie, rozpowiadając na lewo i prawo, że do połowy 2022 r. Covid i jego warianty będą już tylko epidemią zwykłej grypy. Uwagi Gates’a popiera w całej rozciągłości dr Fauci, zwany przez złośliwych współczesnym Mengele. Gmach stawiany przez zwolenników Wielkiego Resetu działaniom korygującym błędy cywilizacji i nawołujący do zmiany ludzkich nawyków powoli zaczyna się kruszyć. Pęknięć jest więcej. Od pewnego czasu stało się jasne, że wirus pochodzący z wycieku laboratoryjnego z Wuhan, mimo iż dość groźny, może być z powodzeniem leczony przy pomocy niedrogich, lekko zmodyfikowanych leków takich, jak Iwermektyna, Hydroksychlorochinina, Amantadyna i wiele innych, które do tej pory były przez władze USA zakazane. Książka Roberta F. Kennedy’ego, zatytułowana „Prawdziwy Anthony Fauci – Bill Gates, Big Pharma i globalna wojna”, jest w USA prawdziwym bestsellerem. A to jest książka ostra: porusza tematykę demokracji, naruszeń konstytucji i zdrowia publicznego, ujawnia skorumpowaną stronę wirusa, pisze o ludziach w to zaangażowanych, oraz o konsekwencje pandemii dla życia i działalności gospodarczej planety. Jest nie tylko oskarżeniem, ale i dowodem zepsucia panującego wewnątrz aparatu rządowego. Widzieliśmy gołym okiem, że zwolennikom Wielkiego Resetu udało się skutecznie przekupić rządy, czy to bezpośrednio, czy pośrednio, teraz widzimy że mimo wszystko nie byli oni w stanie przekupić ludu. Pod wpływem masowego sprzeciwu ludu wielu krajów, pionierzy Wielkiego Resetu wycofują się chyłkiem, by uniknąć przyznania do klęski. Jaki będzie scenariusz B? Czy to oznacza całkowitą rezygnację Klasua Schwaba z jego ambitnego planu zniewolenia ludzi? Czy tłum z Davos przejdzie w zapomnienie? Co się stanie z programem, który ludzie z WEF tak misternie przygotowali? Obawiam się, że nie. Jeszcze nie! Kilka dni temu, Pepe Escobara[1], zwrócił uwagę, że WEF jeszcze w grudniu 2021 przełożyło tegoroczną, styczniową konferencję w Davos na początek lata. I zastanawia się, co ta zmiana może mieć wspólnego ze zbliżającą się konferencją Cyber Polygon[2], a konkretnie z cyberpandemią zapowiedzianą przez WEF na lipiec 2021 r. Sam Herr Schwab określił cyberpandemię jako: „kompleksowy cyberatak, który może doprowadzić do całkowitego wstrzymania wszystkich dostaw prądu, transportu, usług szpitalnych itp. W porównaniu z nim, kryzys Covid-19, można postrzegać jako niewinne zakłócenie porządku.” Czyżby cyberatak miał być następcą pandemii? Nową drogą stosowania przez aktywistów z Davos kontroli i panowania nad światem? Pytanie tylko, czy im się to uda? Ostatnio bowiem zaczęły pojawiać się wątpliwości co do zalet i kosztów środków podjętych w celu zwalczania wpływu emisji CO2 na zmiany klimatyczne. Coraz więcej ludzi odnosi się do całej tej akcji sceptycznie, a nawet krytycznie. Coraz częściej pojawiają się w mediach niewygodne pytania odnośnie metod, a nawet samych celów Wielkiego Resetu. Okazuje się bowiem, że już w ciągu najbliższych ośmiu lat może dojść do całkowitej zmiany podejścia do kwestii zmian klimatycznych. Powodem narastających wątpliwości są, znajdujące się już w posiadaniu uczonych, dowody, które wskazują, że globalny klimat, czyli de facto pogoda przejdą z dłuższego okresu względnego ocieplenia w okres długiego i dość znacznego ochłodzenia. Skutkiem tej zmiany będzie wchłonięcie przez oceany nadmiernej emisji CO2. Problem nadmiaru gazów cieplarnianych rozwiąże się sam, bez obecności człowieka. Co się wtedy stanie z miliardami dolarów wydanych na odnawialne źródła energii i wciąż niezbyt ekonomiczne pojazdy elektryczne? Dodatkowym zagrożeniem planów WEF może być nadchodzący kryzys monetarny, finansowy, a w konsekwencji kryzys gospodarczy, który może przerodzić się w globalną depresję. A zwłaszcza, coraz wyraźniejsza perspektywa wojny militarnej między USA a Rosją, czy także Chinami, która może zniweczyć zarówno plany Davos, jak i reformatorów monetarnych spod znaku pieniądza cyfrowego, czy kolektywizacji prawa własności. Mimo iż na pewno nie będzie nam w najbliższym roku łatwo, to jednak samo pojawienie się wątpliwości i pęknięć w absurdalnych planach przebudowy natury człowieka stanowi łyżkę miodu w beczce dziegciu. [1] Pepe Escobar, brazylijski dziennikarz i niezależny analityk geopolityczny. [2] Cyber Polygon – doroczna konferencja środowisk globalistycznych, służąca sprawdzeniu skuteczności ich działania, a także szkoleniu w nowych metodach oddziaływania. Tweet Share 0 Reddit +1 Pocket LinkedIn 0
Nie mogę się nadziwić, że wielu słuchaczy papieża Franciszka tymi samymi ustami go chwali, by za moment wprost czy pośrednio odżegnywać się od jego apeli i głosić coś wręcz przeciwnego. W ostatnich dniach lipca przy okazji Światowych Dni Młodzieży odwiedził Polskę papież Franciszek. Odwiedził ważne dla Polaków miejsca — Wawel, Oświęcim, Częstochowę — spotkał się z przedstawicielami najwyższych władz państwa, polskimi biskupami, ale przede wszystkim z młodzieżą z całego świata, która tłumnie ściągnęła do „obozu miłosierdzia” w Brzegach. Franciszek do każdej z grup, z którymi się spotykał, powiedział wiele rzeczy słusznych i w danej chwili potrzebnych. Nie jest moim celem wymienianie wszystkich tych treści, gdyż inni uczynili to już po wielokroć. Warto jednak może wspomnieć o tym, co mówił o uchodźcach, bo to temat gorący jak obecnie żaden inny, a papieskie przesłanie — jak się wydaje — mocno dla wielu niewygodne. Niewygodne przesłanie Na Wawelu do najważniejszych osób w państwie mówił o potrzebie szacunku dla godności człowieka w kontekście „zarządzania złożonym zjawiskiem migracyjnym”. A zjawisko to obejmuje zdaniem papieża zarówno emigrację z Polski, jak imigrację do Polski. Wzywał do „gotowości przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu” i apelował o „solidarność z osobami pozbawionymi swoich praw podstawowych, w tym do swobodnego i bezpiecznego wyznawania swojej wiary”. Ubolewał nad okolicznościami, które „zmuszają wielu ludzi do opuszczenia swoich domów i ojczyzny”. Apelował „o uczynienie tego, co w naszej mocy, aby ulżyć ich cierpieniom, niestrudzenie, inteligentnie i stale działać na rzecz sprawiedliwości i pokoju, świadcząc konkretnymi faktami o wartościach humanistycznych i chrześcijańskich”. Na krakowskich Błoniach mówił o miłosiernym, współczującym sercu, które potrafi być schronieniem dla tych, którzy stracili domy i musieli emigrować; o sercu, które dzieli swój chleb z głodnym i otwiera się na przyjmowanie uchodźców oraz imigrantów. W tym samym miejscu podczas nabożeństwa „Drogi Krzyżowej” Franciszek wspomniał o umierających z powodu przemocy, terroryzmu i wojen. Apelował o objęcie „szczególną miłością naszych syryjskich braci, którzy uciekli przed wojną”. Mamy służyć Jezusowi ukrzyżowanemu w każdym uchodźcy i imigrancie. Podczas papieskiej homilii w Krakowie-Łagiewnikach zgromadzeni mogli usłyszeć, by „troszczyć się konkretnie o rany Jezusa w naszych potrzebujących braciach i siostrach, zarówno bliskich, jak i dalekich, chorych i migrantów, ponieważ służąc cierpiącym, oddajemy cześć ciału Chrystusa”. Czytam te proimigranckie i prouchodźcze wystąpienia papieża Franciszka wygłoszone w Polsce, a jednocześnie widzę w tle te mocno wstrzemięźliwe stanowisko polskich władz czy te ziejące miłosierdziem dla imigrantów i uchodźców napisy na trybunach stadionów piłkarskich, artykuły w ciągle „niepokornej” prasie, że nie wspomnę o internetowych komentarzach „prawdziwych patriotów”, które nawet trudno czytać. I nie mogę się nadziwić, jak ci ludzie to w sobie godzą. Tymi samymi ustami chwalą papieża, by za chwilę wprost czy w bardziej zawoalowany sposób odżegnywać się od jego apeli i głosić coś wręcz przeciwnego. Widać, że lata życia pod taką czy inną okupacją zrobiły swoje — nauczyły nas co innego myśleć, co innego mówić i jeszcze co innego robić. Z perspektywy, jak to dawniej mawiano, „różnowiercy” w wystąpieniach papieskich warto jeszcze podkreślić apel o jedność, zgodę narodową i wzajemny szacunek, pomimo różnorodności poglądów — jako jedyną „pewną drogę do osiągnięcia dobra wspólnego całego narodu polskiego”. To też musi być bardzo niewygodne przesłanie dla tych, którzy nawet na religijno-państwowych pogrzebach nie tolerują wśród siebie Polaków o odmiennych od własnych poglądach. Sprzeczności z Biblią Spójrzmy jednak i na inne fragmenty z lipcowych przemówień papieża w Polsce — takie mało zauważalne, takie zwyczajne, a jednak niezwyczajne, będące przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy w przemówieniach papieskich, to liczba odniesień do Marii — niewspółmiernie duża w stosunku do liczby wzmianek o Marii w Nowym Testamencie. Przeliczyłem stosunkową liczbę treści maryjnych do całej treści wszystkich wystąpień papieża podczas Światowych Dni Młodzieży i porównałem ze stosunkiem liczby wersetów maryjnych w Nowym Testamencie do wszystkich wersetów Nowego Testamentu. Okazało się, że odniesień maryjnych było w wystąpieniach papieskich stosunkowo siedem razy więcej od tych w Nowym Testamencie. Niby nic nowego, ale czasem dobrze sobie unaocznić skalę problemu. A jest nim zbyt silne w stosunku do przesłania nowotestamentowego akcentowanie postaci niewątpliwie ważnej dla chrześcijan, nawet „błogosławionej między niewiastami”, ale jednak nie najważniejszej. Nie tylko liczba odniesień maryjnych zwracała uwagę, ale i ich treść. Maria była w nich nieustannie „Matką Boga”, choć nie przekazała Jezusowi boskiej natury, tylko ludzką. Nikt nie może przecież przekazać komukolwiek więcej, niż sam posiada. Jego bóstwo — jeśli w ogóle wolno nam się domyślać — było Mu przekazane za sprawą Ducha Świętego, z którego Maria poczęła, ale nie pochodziło od Marii. Dla Franciszka Maria była „przestrzenią zachowaną w wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił”. To wyrażenie innymi słowy katolickiego dogmatu o niepokalanym poczęciu Marii, czyli faktycznie jej bezgrzeszności. Tymczasem Pismo Święte uczy, że wszyscy są grzesznikami, a jedynym, który nie zgrzeszył, był Jezus Chrystus1. Wszyscy inni grzesznicy potrzebują Zbawiciela. Potrzebowała Go i Maria, gdyż sama Boga nazywała Zbawicielem. Mówiła: „(…) rozradował się Duch mój w Bogu, Zbawicielu moim”2. Dla papieża Maria to „przyczyna naszej radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu”. Tymczasem w Biblii to Jezus — jak sam o sobie mówił — jest dla nas źródłem pokoju. „Pokój mój zostawiam wam — mówił — mój pokój daję wam”3. On, nie ona! Dla Franciszka matka Pana Jezusa coś dla nas u Boga „wyprasza” i o coś się za nami „wstawia”. W Biblii jednak napisano, że jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi jest Jezus Chrystus4. Jedynym! Papież nazywa Maryję — nie wiedzieć czemu — „Matką Miłosierdzia”. Miłosierdzie to rodzaj łaski, jej przejaw. Być może jest to zatem inne wyrażenie starego katolickiego wierzenia o Maryi „łaski pełnej”. Będąc pełną łaski można się nią dzielić z innymi, obdarzać nią miłosiernie innych. Tymczasem Biblia nie mówi o Marii jako pełnej łaski, a co najwyżej jako „łaską obdarzonej”5. Maria jak każdy była odbiorcą Bożej łaski, ale nie jest jej dawcą. Jeśli miłosierdzie ma jakiegokolwiek rodzica, to tylko Ojca, i to tego, który jest w niebie. On jest Bogiem łaski. Nie odbierajmy Mu tego atrybutu, przypisując go komuś innemu. Jeszcze jeden element papieskich przemówień w żaden sposób nie da się pogodzić z Pismem Świętym. W Krakowie papież opowiedział o pewnym młodym człowieku, który bardzo się zaangażował w graficzne przygotowanie ŚDM, a potem zachorował na raka i nie dożył ich rozpoczęcia. Jego historię zakończył słowami: „On jest tutaj z nami. (…) Wiara tego chłopca (…) zaprowadziła go do nieba i teraz on jest z Jezusem i patrzy na was. To jest wielka łaska”. Ta chwytająca za serce i wyciskająca łzy z oczu opowieść o prawdziwym człowieku ma jednak nieprawdziwe zakończenie. Tego chłopca nie ma w niebie z Jezusem. Według Biblii wszyscy zmarli śpią nieświadomym snem w prochu ziemi — nie patrzą z nieba na nikogo, nie obserwują, nie myślą. Oni nie żyją. I w takim stanie czekają na zmartwychwstanie podczas powrotu Chrystusa. Dopiero wtedy będą z Nim w niebie. Jest na to w Biblii dość tekstów, by wykazać taki stan rzeczy. Posłużę się jednak tylko jednym „akademickim” przykładem wykazującym konsekwencje Franciszkowego nauczania o bezpośrednim „życiu po śmierci”. Mamy kolejną rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej. Przenieśmy się więc do września 1939 roku. Kobieta miała trzech synów w wieku poborowym. Zmarła tuż przed wybuchem wojny. Była tak pobożna, że ode razu po śmierci „znalazła się w niebie z Jezusem”. Tymczasem jej synowie zostali zmobilizowani i każdy z nich zginął tragicznie na wojnie. Jeśli ta kobieta z nieba miałaby patrzeć na śmierć swoich dzieci, to jakaż byłaby to łaska? Co za niebo? Jakiż raj? Żaden. Tych, których mogą oburzyć te rzekome — ich zdaniem — sprzeczności nauczania papieskiego z Biblią, mogę jedynie zapytać, czy równie ochoczo będą gotowi bronić papieskiego nauczania w kwestii uchodźców. Dla mnie nie jest problemem przyznać papieżowi rację w jednym, ale odmówić w drugim. Dla mnie papież nie jest nieomylny. Olgierd Danielewicz 1 Zob. Rz 3, 1 P 2,22. 2 Łk 1, 46-47. 3 J 14,27. 4 Zob. 1 Tm 2,5. 5 Łk 1,28. 6 Zob. J 11,11-14; Koh 9,5; J 5,28-29; 1 Kor 15,22-23.
łyżka dziegciu w beczce miodu Definition in the dictionary Polish Examples To łyżka dziegciu w beczce miodu. Jedyną łyżkę dziegciu w beczce miodu stanowiła Miranda. Literature Jedyną łyżką dziegciu w beczce miodu pozostaje bieda – muszą wziąć ogromne kredyty studenckie. Literature Znasz to, jedna łyżka dziegciu w beczce miodu opensubtitles2 Hastings był jak łyżka dziegciu w beczce miodu. To łyżka dziegciu w beczce miodu opensubtitles2 Znasz to, jedna łyżka dziegciu w beczce miodu. To właśnie te wsteczne i przestarzałe zasady były łyżką dziegciu w beczce miodu, jaką było Langley. Literature Łyżką dziegciu w beczce miodu był jedynie Blake, mimo że Cassie podtrzymywała swój związek z Chrisem. Literature Jedyną łyżką dziegciu w beczce miodu tego ranka było to, że najprawdopodobniej będzie musiał się spotkać z Rosmarie. Literature Ma się rozumieć, łyżką dziegciu w beczce miodu była Hilda. Literature A teraz proszę, jesteś tu jak przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu. Literature Jak łyżka dziegciu w beczce miodu. Jedyną łyżką dziegciu w beczce miodu jest podjęcie przez komisję większością głosów decyzji o wezwaniu do wprowadzenia dalszych przepisów zabraniających dyskryminacji. Europarl8 Oczywiście dla członków mojej grupy przepis o obowiązku uwzględniania w sprawozdaniu w sprawie wiz sprawozdania dotyczącego danych biometrycznych jest łyżką dziegciu w beczce miodu. Europarl8 Jest jednak łyżka dziegciu w beczce miodu: powody uzasadniające nieuznawanie określone w art. 9 są bardzo liczne i mogą być do pewnego stopnia wymówką dla państw członkowskich, by nie stosować się do dyrektywy. Europarl8 Available translations Authors
Dodano: 2022-04-04 Ostatnie zmiany w zasadach refundacji środków chłonnych ucieszyły pacjentów. Nie podoba im się jednak system rozliczania i rosnące koszty produkcji, które wpływają na wzrost ceny wyrobów medycznych. Jak podkreślają eksperci, pacjenci czekali na zmiany w limitach finansowych w refundacji środków chłonnych ponad dwie dekady. Jak się jednak okazuje, nie rozwiązały one wszystkich problemów. Od 1 grudnia 2021 r. wzrosły limity cenowe dla pieluchomajtek, majtek chłonnych i pieluch anatomicznych – do 1,70 zł za sztukę przy limicie ilościowym do 90 sztuk miesięcznie. – To znaczący wzrost refundacji w stosunku do poprzednich zasad – ocenia Marta Masłowska-Sobczak z firmy Paul Hartmann. – Limit kwotowy dla pozostałych refundowanych produktów chłonnych, tj. wkładów anatomicznych i podkładów, wzrósł z kolei z zaproponowanych pierwotnie w projekcie nowelizacji 0,85 zł do 1 zł za sztukę, co oznacza utrzymanie ich na dotychczasowym poziomie – dodaje. Jednocześnie przypomina, że w rozporządzeniu wprowadzono także 30-procentową odpłatność dla pacjentów onkologicznych. – Dzięki temu współpłacenie dla wszystkich pacjentów korzystających z refundowanych środków chłonnych będzie jednakowe, a przez to również prostsze do rozliczenia – ocenia Marta Masłowska-Sobczak. Z kolei Karolina Staniszewska, koordynator ds. refundacji w firmie TZMO, wylicza, że dzięki nowym limitom finansowania produktów chłonnych, pacjenci mogą korzystać z refundacji wyższej niż kwota 63 zł, która do tej pory była najczęściej wykorzystywanym poziomem dofinansowania przez NFZ przy zakupie refundowanych środków pomocniczych. – Wyczekiwana latami zmiana limitu finansowania wpływa bezpośrednio na miesięczne koszty ponoszone przez pacjenta z racji zaopatrzenia w wyroby medyczne. Część pacjentów decyduje się na oszczędność – do tej pory NFZ refundował kwotę 63 zł, od grudnia 2021 r. może to być nawet 107 zł. Jednak ci, dla których problem nie stanowi ten sam poziom dopłaty do produktów, wybierają wyższe poziomy chłonności, dzięki czemu produkt jest dla nich i ich opiekunów bardziej komfortowy. Nie trzeba go tak często wymieniać – wskazuje przedstawicielka TZMO. Nowe limity nie tylko cenowe Na kwestię chłonności produktów zwraca również uwagę Marta Masłowska-Sobczak. Jej zdaniem ważnym krokiem ze strony resortu zdrowia było ustalenie w rozporządzeniu obowiązującym od 1 grudnia zeszłego roku minimalnego poziomu chłonności. – To wyeliminuje nadużycia, takie jak np. zgłaszanie do refundacji zwykłych wkładek. Za sprawą nowelizacji pacjenci zyskają więc nie tylko więcej produktów, ale też środki zdecydowanie lepszej jakości – ocenia. Z tego punktu widzenia ważnym wydaje się również właściwy dobór środków chłonnych do potrzeb pacjenta. Dlatego też producenci podkreślają znaczenie właściwej edukacji nie tylko wśród pacjentów, ale również opiekunów, farmaceutów i pracowników sklepów medycznych, którzy pomagają chorym w realizacji zleceń. – Zwracamy uwagę również na kwestię komfortu, oprócz pieluchomajtek dla pacjentów niemobilnych proponujemy zaopatrzenie się w podkłady higieniczne, które również podlegają refundacji, lub przeznaczenie zaoszczędzonej kwoty wynikającej ze zmiany limitu refundacyjnego na produkty przeznaczone do oczyszczenia i ochrony skóry okolic intymnych dla osób z nietrzymaniem moczu. Ważna jest również ilość produktów, w które się zaopatrujemy – zgodnie z potrzebą pacjenta, jeśli wybieramy produkt o wyższej chłonności, zużyjemy go mniejszą ilość, ponieważ nie będzie wymagana tak częsta wymiana – przekonuje Karolina Staniszewska. Nie wszystko złoto… Pacjenci, którzy od dwóch dekad czekali na zmiany w refundacji środków chłonnych, przyznają jednak, że zmiany w sposobie finansowania wyrobów chłonnych pociągnęły za sobą również pewne mankamenty. – Swoje niezadowolenie wyrażają szczególnie ci pacjenci onkologiczni, którzy zaopatrują się w stosunkowo niewielkie ilości takich produktów miesięcznie (do 60 sztuk miesięcznie), bo akurat dla nich zmiany przyniosły negatywny skutek – ocenia Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”. Wtóruje jej Elżbieta Żukowska, sekretarz stowarzyszenia, która wskazuje, że po entuzjastycznym przyjęciu zmian już pierwsza realizacja zleceń na środki chłonne pokazała, iż w wielu przypadkach trzeba było zapłacić więcej. Dlaczego? – Przede wszystkim powodem tej sytuacji były rosnące od ubiegłego roku ceny środków chłonnych. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że podwyżki wyrobów były tak dotkliwe, że de facto wzrost limitów cenowych jedynie te wzrosty złagodził. Z moich obserwacji i analiz wynika, że najbardziej zdrożały wciągane majtki chłonne o wysokiej chłonności. Najmocniej, w negatywnym sensie, zmiany w refundacjiodczuli pacjenci onkologiczni. Zostali oni zrównani z pozostałymi pacjentami, którym przysługują refundowane środki chłonne, a jednocześnie, kupując mniejsze opakowania, dopłacają do wyrobów chłonnych więcej – wylicza Elżbieta Żukowska. Ceny rosną nie bez powodu? Jak z podwyżek tłumaczą się producenci? Przede wszystkim wskazują rosnące koszty surowców i logistyki. Wkrótce sytuacja może ulec dalszemu pogorszeniu przez Polski Ład oraz rosnącą inflację, która nawet może przyspieszyć z powodu wojny w Ukrainie. – Tak jak większość wyrobów medycznych, także produkcja środków chłonnych jest w dużej mierze uzależniona od kosztów energii elektrycznej i cen surowców. A te w ostatnim roku rekordowo podrożały. Celuloza, czyli podstawowy składnik środków chłonnych, zdrożała o około 50 proc.! Podobnie ceny energii elektrycznej, które nadal rosną – tłumaczy Patryk Sucharda, Public Regulatory Affairs Manager w Essity. – Niebagatelny wpływ ma także inflacja na poziomie niemal 9 proc. Wymienione przeze mnie czynniki mogą mieć wpływ na wysokość cen środków chłonnych nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie – dodaje. Podobnie podwyżki cen tłumaczy przedstawicielka TZMO. – Niestety, wszystko drożeje: surowce, koszty produkcji. To przekłada się na podwyżki cen. Aktualny cennik refundacyjny produktów Seni udostępniamy pacjentom na naszej stronie internetowej. Należy jednak pamiętać, że są to ceny sugerowane przez TZMO i w aptece czy sklepie medycznym mogą się różnić od siebie – zastrzega Staniszewska. Czy będą kolejne zmiany w sposobie refundacji? Pacjenci nie zamierzają jednak czekać z założonymi rękoma i aktywnie przystąpili do działań na rzecz kolejnych zmian w refundacji środków chłonnych. Jak wskazuje Elżbieta Żukowska, jednym z postulatów jest zwiększenie limitu ilościowego dla pieluchomajtek do 120 sztuk miesięcznie. Jej zdaniem powinno to przełożyć się na większe wsparcie dla osób o najwyższym stopniu niesamodzielności i najniższej mobilności. Jak wskazała Anna Sarbak w piśmie skierowanym do resortu zdrowia, ta grupa pacjentów z nietrzymaniem moczu jest szczególnie wrażliwa. „W świetle szybko rosnących kosztów codziennego życia, osoby opiekujące się nimi w domach będą środki finansowe otrzymywane z ich rent, emerytur i zasiłków coraz częściej przeznaczać na inne potrzeby kosztem codziennej higieny, czyli zakupu środków absorpcyjnych, w tym w szczególności pieluchomajtek, które są produktem pierwszego wyboru w przypadku osób leżących. W efekcie może wzrosnąć liczba powikłań skórnych (zakażenia, odparzenia, odleżyny), co będzie skutkować wzrostem liczby hospitalizacji, których powinniśmy starać się unikać” – napisała Anna Sarbak. Zdaniem pacjentów konieczne jest również zwiększenie limitu finansowego dla majtek chłonnych z 1,70 zł do przynajmniej 2 zł. Takie rozwiązanie powinno przyczynić się do poprawy mobilności części osób samodzielnych z inkontynencją. – Ten rodzaj produktu, tj. majtki chłonne, daje poczucie wyższego komfortu i bezpieczeństwa, umożliwiając wyjście z domu. Przekłada się to pozytywnie na obniżenie ryzyka wystąpienia innych chorób, samoizolacji, a w rezultacie na zwiększenie aktywności, zarówno społecznej, jak i zawodowej – ocenia Anna Sarbak. Źródło: Kwartalnik NTM nr 1/2022
łyżka dziegciu w beczce miodu